„Na świętego Andrzeja błyska pannom nadzieja”

W sobotę 27 listopada 2004 roku odbyła się zbiórka andrzejkowa, zorganizowana przez moją przyjaciółkę Monikę Siereńską. Spotkaliśmy się wszyscy, (choć było nas niewiele) przy głównej bramie stadionu pomiędzy godz. 16.45 a 17.05 głównej.

Na 16.45 miały przyjść osoby wyznaczone przez swoich drużynowych na punkty do gry terenowej ale niestety nie wszyscy się stawili. Wszystkich nas była pełna 18, a na punkty
potrzebna nas była pełna 8, nie mówiąc nic o patrolach.

Myślę, że główną przyczyną tak małej ilości osób była okropna pogoda. Było bardzo mokro, zimno i na dodatek cały czas padał deszcz. Może i warunki nie były sprzyjające, ale myślę, że i tak było miło i sympatycznie (przynajmniej mi się podobało)



Na początku wszyscy razem poszliśmy na boczne boisko stadionu, tam zapalaliśmy świeczki, które kazano nam przynieść. Kazano nie wiem, kto się do tego dostosował, chyba tylko nie liczni przynieśli te świeczki, bo reszta z nas była zdana na Monikę. Następnie ustawiliśmy się w kręgu i odśpiewaliśmy płonie ognisko przy akompaniamencie Mirka, który grał na gitarze. No i wszystko się zaczęło Monika miała przygotowaną legendę na temat powstania Andrzejek, opowiedziałam nam, co nieco o św. Andrzeju i przyswoiła nam wiedzę, której ja na ten temat nie posiadałam np. rzuciła kilka powiedzonek związanych z tym dniem, 30 listopada.

Mieliśmy również przygotować scenki związane z powstaniem andrzejek, miały być one kompletnie wymyślone. Praktycznie nikt się nie przygotował i poszliśmy na tzw. żywioł, wszyscy improwizowaliśmy i jakoś to poszło.

Zaczęła się gra trochę chyba za szybko, bo przynajmniej ja się nie wyrobiłam z przygotowaniami na swoim punkcie, ale nic Ja, Pasiak, Monika, Julita i dwie Ole poszły na punkty, a patrole wcześniej podzielone przez Monikę po kolei chodziły na wyznaczone punkty. Z góry podkreślę, że wszyscy spisali się wspaniale i zrobili to, co było im wyznaczone. Punktowi grali znakomicie swoje role (przynajmniej tak mi się wydaję, bo nie
widziałam, co się dzieje na innych punktach) zaś patrole (dwuosobowe) rozluźniały atmosferę np. zdejmując spodnie a zimno było!! Nie będę opisywała wszystkich punktów, bo wiem
tylko, co działo się na moim, ale ogólnie dzięki fajnym ludziom było naprawdę super!!

Gdy gra dobiegła końca, wszyscy zebraliśmy się na koronie stadionu, gdzie zrobiliśmy krąg. Stanęliśmy na przemian (chłopak- dziewczyna) i Monika przekazała nam słowa
podziękowania za przybycie, przeprosiła za pogodę i puściła iskierkę (tym razem w formie buziaka) w krąg. Wszyscy daliśmy sobie buziaka w policzek (to był niewątpliwie najfajniejszy moment w tym pochmurnym dniu) i rozwiązaliśmy krąg.

Pożegnaliśmy się przy bramie głównej i każdy rozszedł się w swoją stronę. Tylko my ( ja, Monika i Pasiak) czekaliśmy w tym mrozie najdłużej na osoby które miały nas odebrać.
No i tak właśnie minął nam sobotni wieczór.

Dh. Weronika

P.S: (od dh. Moniki Siereńskiej) Wielkie dzięki fajny dzień, choć faktycznie pogoda nie wypaliła. Dziękuję Julicie, Weronice, Tomkowi za pomoc w przygotowaniach, no i wielkie THANKS dla wszystkich, którzy byli!! Gorąco was pozdrawiam!!