Tak 10 października 2004 podczas harcerskiego turnieju halowej piłki nożnej (halówki:) w hali sportowej przy Gimnazjum nr 1 w Józefowie publiczność skandowała swoje niezadowolenie z powodu małej ilości bramek. Nie brakowało także tekstów typu: „jeszcze jeden” lub „honorowego”, ale to inna bajka. Nie zabrakło na turnieju także harcerzy z naszego hufca! No a jak (zwłaszcza, że moja – tzn. 3 – drużyna ten turniej organizowała)!
Wypadło oczywiście super! W każdym razie mi się bardzo podobało, chociaż siedziałam tam od 10.00 do 17.00 i w dodatku odwaliłam masę papierkowej roboty! To my z Julitą zajmowałyśmy się tą, jakże wdzięczną robotą, polegającą na uzupełnianiu tabel, wpisywaniu wyników i nazwisk strzelców, na notowaniu wszelkich uwag i tak dalej… Trafiły nam się jednak najlepsze miejsca: przy stoliku sędziowskim („dla VIP-ów”:) na brązowych, plastikowych fotelach, których miałam już dość po pierwszych dwóch godzinach…
Zaczęło się bardzo obiecująco. Mistrzowie żonglerki piłką miedzy nogami sąsiada i bramkarze o rękawicach dwa razy większych niż ich głowa – jednym słowem: mecze harcerzy młodszych. Gra toczyła się… i toczyła jak ta piłka i wszyscy bacznie obserwowali wyniki gry (jeszcze mieliśmy siłę). Według mnie bardzo dzielnie spisali się bramkarze wszystkich drużyn (z góry przepraszam za błędy w nazwach): American Chicken (209DH), Wrzosy (drużyna z Sulejówka), Lagoon (33DH) i po prostu Leśni, ale gdyby przyznawano nagrody dla bramkarza roku, dałabym ją przedstawicielowi Leśnych. Wszyscy walczyli, byli bardzo przejęci rozgrywkami, jednak ktoś wygrać musiał… Uchm… i to nie byliśmy my… Pierwsze miejsce zajęli harcerze z Sulejówka, którzy zgarnęli także nagrodę dla „króla strzelców” w osobie Filipa Andrzejczuka. Konkurencja była jednak mocna! W liczbie strzelonych bramek gonił go Mateusz Brożek z 33DH.
Jeśli chodzi o harcerzy starszych… Nooo… tu już było niebezpieczniej! Piłki latały na wszystkie strony, a i poszkodowanych nie brakowało! Wystąpiły 4 składy: Bayer Pool z Jaktorowa, Boby Mikołaje (echm?) z Sulejówka, FC Ropuchy (3DHS:) i Tygryski (5DHS). Tu jednak po chwili stało się jasne, że mamy mistrzów nie tylko wśród harcerzy młodszych… hm… drużyna z Sulejówka zdobyła puchar, a Piotrek Jaguszewski po dogrywce z M. Jagiełło (nie Witoldem) wywalczył tytuł „króla strzelców”. Zdziwiło mnie tylko, że skład Bayer Pool’u nie wygrał mistrzostw! Większość chłopaków miała bowiem po 16… 17 i 18 lat! Lepiej więc nie lekceważyć przeciwnika!:) Gra była naprawdę profesjonalna i było na co popatrzeć (lub na kogo;).
Atmosfera na hali panowała iście piłkarska! Nie zabrakło trąbek, trąb i tych wszystkich innych tub, które wydobywały z siebie jakieś przeraźliwe dźwięki! Wrrr! Momentami to było po prostu nie do zniesienia! Zwłaszcza jeśli ktoś wył ci takim przyrządem nad uchem. Czas miło upłynął podczas pogawędek – także z naszym sędzią: Bartkiem Pyrzanowskim (oczywiście na temat meczów), kibicowania, szamania batoników i Starburst’ow – tylko tym dysponowaliśmy i oczywiście grania! Nie muszę chyba dodawać, że po pewnym czasie zaczęło nam odbijać! Kibice z trybun zaczęli bawić się wyimaginowanym stryczkiem (zielonym sznurkiem, na którego łapali (albo raczej próbowali złapać) m. in. mnie! Jaaasne! Organizator (Siarek) sam miał ochotę pograć (zresztą pograł razem z pozostałymi nie usatysfakcjonowanymi po dekoracji zwycięzców), ja z Julitą miałyśmy ochotę wyjść się przewietrzyć (po paru godzinach oglądania spoconych męskich ciał), a reszta nadal świetnie się bawiła!
Turniej mi się podobał, ale nie będę się zbytnio powtarzać. Zarówno ze strony organizacyjnej jak i ze względu na atmosferę oczywiście! Oby więcej takich przedsięwzięć! Następnym razem jednak nalegam na turniej koszykówki (koedukacyjny i bez ograniczeń wiekowych), ponieważ owca też człowiek, pograć w piłkę lubi…
uOwca