Na tropie skarbu Kapitana „Kartofelka”

Odnaleźliśmy skarb. Nie było łatwo, ale udało się. Na dodatek, był pyszny! Wiemy już, czemu Kapitan „Kartofelek” go ukrył.

Chcecie wiedzieć jak nam się udało i co musieliśmy zrobić? Posłuchajcie…

Otrzymaliśmy zaproszenia od kapitana na Święto Pieczonego Ziemniaka. Spotkaliśmy się pod ośrodkiem „Jędruś” w Michalinie. Nikt dokładnie nie wiedział, o co chodzi. Po krótkim powitaniu poznaliśmy bardzo starą i zapomnianą legendę o straszliwym piracie i jego załodze – postrachu wszystkich mórz. Ów kapitan miał twarz (a szczególnie nos) jak ziemniak, jego ulubionym daniem były pieczone kartofle, a drogę ze skarbu zawsze zaznaczał ziemniakami. Stąd nazwano kapitanem „Kartofelkiem”. Ludzie się bali, ale nie potrafili ich pokonać.

Pewnego dnia poproszony o pomoc czarnoksiężnik rozpętał wielki sztorm, który pozatapiał statki piratów, a załogi powyrzucał na brzeg. Wszyscy kamraci Kartofelka, i on sam, zostali zamienieni w ziemniaki. Po krótkim czasie opowiadania o nich zanikły.

Byliśmy jedynymi, którzy pamiętali, jak kapitan zaznaczał drogę do skarbu. Postanowiliśmy więc go odnaleźć.

Na początku zabawiliśmy się w ziemniaczki i napisaliśmy, co oznacza skrót ZIEMNIAK (zabawny, zdolny, złośliwy, inteligentny, elegancki, egoista, energiczny, męski, nietypowy, nieznany, inny, i, agresywny, atrakcyjny, artysta, kłótliwy, kapitan, kartofelek). Potem ruszyliśmy po śladach (ziemniakach) do miejsca skarbu. Biegaliśmy po lesie znajdując je bez trudu ( a przy okazji dziwnego rozmiaru ślady i grzyby). Szybko dotarliśmy na miejsce – na polankę z ogniskiem. Znalezione po drodze kartofle wrzuciliśmy w płomienie. Poczekaliśmy chwilę pląsając i oto nasze „ślady” zamieniły się w pieczone ziemniaki! Dostaliśmy serwetki i sól i zabraliśmy się do jedzenia. Już wiemy, czemu kapitan tak lubił kartofle.

Do domu wracaliśmy nieco odmienieni (Matrix). Jestem pewna, że kapitan byłby z nas dumny.
dh. Agata 65 GZ